SPÓŁKA JEST GOTOWA SPRZEDAWAĆ 3,5 – 4 TYS. MIESZKAŃ ROCZNIE

Prawie 507 mln zł wyniosły w 2016 r. przychody deweloperskiego Atalu. Zysk sięgnął 93 mln zł. W obu przypadkach to ponad dwa razy więcej niż w 2015 r. Wyniki są jednak gorsze od tych z 2014 r. Z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością można jednak założyć, że w latach 2017 i 2018 będą lepsze. Sprzedaż mieszkań jest bowiem księgowana około dwóch lat po podpisaniu umowy. Atal jest zaś jednym z pięciu deweloperów, którym w 2016 r. udało się sprzedać co najmniej 2 tyś. mieszkań. Spośród dużych firm miał największą dynamikę sprzedaży. Podpisał 44 proc. więcej umów niż w 2015 r.

Mateusz Juroszek, wiceprezes spółki, uważa, że niedobór mieszkań jest na tyle duży, że popyt będzie rosnąć. Podkreśla jednak, że nie chce się licytować na liczbę sprzedanych lokali. W związku z tym ostrożnie zakłada, że w 2017 r. spółka sprzeda ich „ponad” 2,5 tyś. Uważa jednak, że jej możliwości są dużo większe.

– Gdy kilka lat temu zbliżaliśmy się do poziomu 1,3-1,5 tyś. sprzedanych mieszkań rocznie, zastanawialiśmy się, do jakiego poziomu będziemy w stanie spółkę rozwijać jako firmę rodzinną. Ustaliliśmy, że do 1,8 tyś. sprzedawanych mieszkań rocznie. W tym czasie udało nam się jednak tak zorganizować spółkę, że sprzedaż 3,5-4 rys. nie jest problemem. Jesteśmy gotowi, by takie ilości sprzedawać. Problemy administracyjne są jednak na tyle istotne, że nie jest to proste – mówi Mateusz Juroszek.

Zaznacza, że ustawa o obrocie ziemią rolną ograniczyła inwestycje na obrzeżach dużych miast. Natomiast program Mieszkanie* zablokował deweloperom pozyskiwanie nowych działek od agend państwowych, jak np. Agencja Mienia Wojskowego.
Ukraińcy z brexitem

Poza typowymi polskimi rodzinami Atal pokłada nadzieje na podtrzymanie popytu w dwóch grupach klientów. Pierwsza to imigranci z Ukrainy.
– Mamy bardzo duży napływ Ukraińców do Polski. Przykładowo, na warszawskiej Białołęce mamy już wielu klientów z Ukrainy. To ludzie, którzy chcą bezpiecznie ulokować pieniądze albo związać się z Polską na dłużej. Wbrew utartej opinii nie są to tylko pracownicy fizyczni, ale również dobrze wyszkoleni specjaliści – zaznacza Mateusz Juroszek.

Według niego popyt na produkcję deweloperów podtrzyma też powrót emigrantów z Wielkiej Brytanii, wywołany brexitem.

– Coraz więcej Polaków wraca do kraju. Brexit spotęguje to zjawisko. A ci ludzie wracają z większymi pieniędzmi, więc interesują ich trochę większe mieszkania – tłumaczy Mateusz Juroszek.
Atal nadal chce budować mieszkania tylko w największych aglomeracjach – Warszawie, Wrocławiu, Łodzi, Krakowie, Trójmieście, Poznaniu i na Górnym Śląsku.

– Na pewno nie będziemy wchodzić do miast typu Częstochowa, Szczecin czy Opole. Od kilku lat przyglądaliśmy się czeskiej Pradze. Z naszej siedziby w Cieszynie mamy tam bliżej niż do Warszawy. Ale dostępnych gruntów w Pradze jest mało, a trudności administracyjne większe niż w Polsce – informuje Mateusz Juroszek.
Dywidenda dla nielicznych

Nawet jeśli nadzieje Atalu okażą się płonne, sposób księgowania sprzedaży mieszkań przez deweloperów powoduje, że z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością można założyć, że najbliższe 2-3 lata będą bardzo korzystne finansowo dla Atalu. To zaś ma się coraz bardziej przekładać na wypłaty dla akcjonariuszy. Wypłata w postaci dywidendy 100 proc. zysku to coś, do czego będziemy dążyć i co w branży deweloperskiej powinno być standardem. W 2016 r. wypłaciliśmy dywidendę z połowy zysku. W tym zarząd rekomenduje podwyższenie tego poziomu do 70 proc. – podkreśla Mateusz Juroszek, wiceprezes Atalu.

Niewielu jednak na tym skorzysta. Rodzina Juroszków kontroluje ponad 83 proc. akcji. Jesteśmy firmą rodzinną, a nasza rodzina wierzy w ten biznes. Sensem naszego wejścia na giełdę było zyskanie na wiarygodności oraz pozyskanie pieniędzy na rozwój. Robiąc emisje obligacji jako spółka niegiełdowa, musieliśmy się tłumaczyć przed każdym potencjalnym nabywcą. Teraz obligacje sprzedajemy niemal na telefon- zaznacza Mateusz Juroszek.

Aktualny plan zakłada emisję papierów dłużnych na 40 min zł. Mateusz Juroszek zaznacza jednak, że na jesieni spółka może myśleć o kolejnych obligacjach, gdyby pojawiły się atrakcyjne grunty w dobrej cenie.

Wyślij zawartość schowka
na swój email

    Tutaj pojawią się mieszkania, jeśli dodasz je do schowka