Eksperci z branży nieruchomości są zdania, że rozpoczęcie w ciągu roku budowy 100 tyś. lokali – zgodnie z zapowiedzią rządu – to utopia. Przeszkód jest kilka: nie ma odpowiednich gruntów, materiały budowlane drożeją i brakuje rąk do pracy. To problemy, z którymi już dziś boryka się branża nieruchomości.
Mateusz Juroszek, wiceprezes spółki deweloperskiej Atal, zwraca uwagę, że rynek mieszkaniowy i budowlany jest bardzo wymagający. „Żeby sprawnie na nim działać, niezbędne jest duże doświadczenie. Podmioty wyspecjalizowane w innych gałęziach gospodarki oraz państwo mogą mieć trudności w sektorze nieruchomości” – ocenia.
Deweloper nie boi się, że państwowy program może odebrać firmie robotników. „Deweloperzy to wiarygodni partnerzy dla firm budowlanych i dlatego pozostaną preferowanymi kontrahentami” – podkreśla Juroszek. „Umowy z podmiotami prywatnymi są bardziej elastyczne” – dodaje. Wiceprezes Atal zwraca też uwagę, że większość państwowych gruntów w dużych miastach nie ma pełnej infrastruktury i uregulowanego stanu prawnego. Oznacza to, że tereny te wymagają bardzo dużego doinwestowania. „Koszty budowy infrastruktury stanowią dużą część całego przedsięwzięcia. Co więcej, dostawcy mediów to w większości prywatne firmy, które za darmo tego nie zrobią. Podobnie z drogami, za które odpowiadają budżety lokalne. To zwiększa koszty inwestycji i jednocześnie wydłuża czas ich realizacji” – tłumaczy Juroszek.